sobota, 20 września 2014

Tux #5

Dziś mija rok odkąd po raz pierwszy wbiłam igłę w Tuxa. Plan by ukończyć 50% - wykonany. Do tego mija dziś rok od pierwszego posta. Łącznie z dzisiejszym postem, napisałam dwanaście notek. Co daje średnio jedną notkę na miesiąc. Słabo. Ale biorąc pod uwagę jak duży nawał zajęć i obowiązków miałam na trzecim roku to wypada i tak nieźle. Oczywiście, wolałabym mieć już skończonego Tuxa, koty mieć zrobione na bieżąco oraz być w trakcie Space Traveller'a... 

Niestety, moja umiejętność haftowania wymaga jeszcze doszlifowania. Krzyżyki robię strasznie wolno, do tego czasem ucinam za długą nitkę i plącze mi się oraz "mechaci". Do tego mam manię ściskania igły, od czego wygina się. Dwie już złamałam, na dodatek obie 28, do których mam strasznie ograniczony dostęp. Ale nie ma tego złego coby na dobre nie wyszło - w końcu nauczyłam się ładnie zaczynać i kończyć nitki. Teraz plecki wyglądają o wiele lepiej, niż w moich pierwszych dwóch pracach. Do doskonałości jeszcze im daleko, ale postęp jest :) Nauczyłam się też organizować sobie materiały oraz miejsce do samego haftu. Wcześniej potrafiłam siedzieć zasypana uciętymi nitkami, denerwowałam się że jakiś kolor mi ginie i w ogóle. Teraz zasunęłam Ukochanemu kawałek gąbki (chyba gąbki, coś pomiędzy styropianem a gąbką) z jego pudełek ze sprzętem, dorobiłam karteczkę i mam w co wbijać igły. Przydaje się, gdy używam na raz więcej niż trzech kolorów. Do tego przez ten rok zgromadziłam trochę mulin. Woreczki strunowe świetnie nadają się do ich posortowania. Teraz pojedyncze pasma już nie wiszą smętnie na kartonikach, są razem z resztą motka w jednym woreczku. Niby takie pierdółki, ale człowiek musi sam do wszystkiego dojść.

No ale koniec przechwalania się, jakie to postępy poczyniłam. Czas na Tuxa, któremu w końcu stuknęła połowa :)

Te czarne po lewej to łapka :)

wtorek, 16 września 2014

Tux #4

O matko, jak długa przerwa mnie dopadła. Wstyd, no ale jak zaczęła się sesja, potem odrobina wakacji, praktyki, kampania wrześniowa i masz.. Chociaż podczas praktyk starałam się nadgonić chociaż troszkę Tuxa. Chciałam ukończyć 50% do 20.09., no bo to taka trochę "wiocha" żeby minął rok, a ja nie mam nawet połowy pracy. Niektóre z Was mają więcej HAEDa niż ja Tuxa :/ 

Ale co ja będę się tu tłumaczyć (chociaż jestem winna, przyznaję się bez bicia), lepiej pokażę postęp :)


Tux przy 30%

Tux przy 40%
Widać że pierwsze zdjęcie było robione w dobrym świetle. Niestety, nawet największe kombinacje w Photoshopie dają marne efekty (albo inaczej: moja umiejętność odtworzenia światła dziennego jest marna). 

Kilka liczb: 30% ukończyłam 17.08., a do 40% dotarłam 4.09. Czyli da się spiąć i zrobić szybko te 10%. Efekty pracy dodaję dopiero teraz, ponieważ podczas praktyk czas miałam zajęty.. praktykami (duh) oraz nauką do poprawki. Wolne chwile wykorzystywałam na dostawienie paru krzyżyków i fotki. Obróbką postanowiłam się zająć dopiero jak wszystko zaliczę i będę mieć więcej czasu. 

Do rozpoczęcia roku akademickiego zostało niecałe 2 tygodnie. Ten czas poświęcę na Tuxa. Im go więcej tym bardziej chcę zobaczyć go ukończonego :) 

A teraz kilka słów odnośnie SALu z kotami... Mam 3/4.. maja :/ A potem zaczęła się sesja i tak jakoś zostało. Na wyjazd (praktyki robiłam w rodzinnym mieście) nie zabrałam kotów. W torbę zmieścił mi się tylko Tux. Jest wrzesień i nie wiem czy kiedykolwiek zdążę dogonić z kotami do miesiąca na jakie one są do zrobienia. Zabrałabym się za nie teraz, lecz przyszły właściciel dopytuje się o Tuxa i marudzi mi że za wolno. Więc muszę mieć nadzieję, że to prawda co mówią i na czwartym roku faktycznie jest dużo czasu. Wtedy jest cień nadziei, że wyrobię się ze wszystkim :)